Dwa płaty śledzia oblane gęstą śmietaną wjechały na stół. Wyglądały przepysznie i zapewne tak samo smakowały. Tomek zastanawiał się chwilę, a potem skinieniem głowy przywołał kelnerkę.
– Poproszę jeszcze setkę zimnej wódki. – powiedział szybko i pomyślał, że to idealny starter na kolację, którą zaplanował sobie w nowo poznanym porcie.
– Przecież cały dzień żeglowałem. Należy mi się chwila odprężenia – Pomyślał i zabrał się za przystawkę. Podana wódka podkręciła tylko smak i spowodowała, że zgłodniał jeszcze bardziej.
Kolejnym daniem był tatar z łososia bałtyckiego, do którego również poprosił setkę wódki. Tym daniem się jednak delektował. Jadł powoli popijając alkohol. Zanim zjadł wypił jeszcze jedną setkę. Rozluźnione ciało i uspokojony alkoholem umysł odcinał myśli o sztormie, który ostatniej nocy przeżył na morzu. Z resztą wtedy też pił, tylko że rum, który miał mu dodać odwagi i animuszu.
– Wie Pani co, najadłem się, ale poproszę o podwójną porcję rumu i colę. Jeszcze chwilę tu zostanę – powiedział do kelnerki, kiedy ta zabierała talerze po drugim daniu – Tatar był przepyszny.
Trochę dłużej zatrzymała na nim wzrok, bo widać było, że wcześniejszy alkohol plącze mu język. Uznała jednak, że to nie jej sprawa. Jedynie kiedy mijała koleżankę rzuciła mimochodem.
– Ten z trójki wygląda fajnie, ale ciągle pije alkohol. Do każdego dania. Teraz też. Szkoda chłopa.
Oczywiście wieczór nie skończył się na podwójnym rumie. Było go więcej. Tak samo jak w portowej tawernie, do której zaszedł, kiedy zamknęli już restaurację. Tyle pamięta.
Rano obudził się na potwornym kacu w kokpicie własnego jachtu. W sztorcklapie wisiały kluczyki. Bluza luźno leżała na podłodze. Na dłoni miał krew i dopiero po chwili zobaczył, że przez ramię biegnie długa, krwawa szrama. Zaschnięta krew ciągnęła skórę. Kilka śladów było też na pokładzie. Tomek poleżał jeszcze chwilę, bo nie mógł podnieść głowy. Za bardzo się w niej kręciło.
Po chwili jednak zmusił się i zwlókł ciało pod pokład. Uśmiechnął się do otwartej butelki rumu stojącej na stoliku nawigacyjnym. Wzbraniał się, ale żeglarska intuicja podpowiadała mu, że jedynym sposobem na kaca jest klin – kolejny kieliszek alkoholu, który podtrzyma go na nogach.
– No teraz czuję się o wiele lepiej. Można wybrać się na porządne śniadanie – powiedział sam do siebie.
W planach miał sprzątanie na jachcie po sztormie, ale uznał, że ten obowiązek poczeka. Bez sensu jest pracować na pusty żołądek.
Kiedy przechodził przez marinę zdziwiła go tylko krzywa mina bosmana, który na jego widok machnął ręką i szyderczo uśmiechnął się pod nosem. Tomkowi nie chciało się jednak ciągnąć dyskusji. Był za bardzo głodny.
Oczywiście podczas śniadania również nie zabrakło alkoholu. Choć może już nie w takiej ilości, jak wczoraj.
Radosny i zadowolony wrócił do mariny. Znowu spotkał bosmana. Teraz jednak rozochocony alkoholem podszedł i zapytał, z czego ten się wcześniej śmiał.
– O to musiał Pan sporo wypić, skoro nic Pan nie pamięta. Leżałeś człowieku jak długi na pomoście a głowa zwisała Ci nad wodą. Myślałem, że zaraz wpadniesz do kanału. Kiedy chciałem pomóc Ci wejść na pokład, to sam wskoczyłeś ale tak niefortunnie, że całą siłą upadłeś w kokpit. I tak zostałeś do rana. Człowieku, tak nie można. Mogłeś narobić problemów sobie i mi. Mam tylko nadzieję, że w morzu tak nie chlejesz.
Tomkowi już nie było tak wesoło, jak przed chwilą. Na serio nic nie pamiętał z wczorajszego dnia. Skłamał tylko na odchodne, że w morzu nie pije i że to zdarzyło się pierwszy raz.
– Wie Pan jak to jest – dodał szybko odchodząc w kierunku jachtu.
Marina zaczęła parzyć go w stopy. Był pewien, że wszyscy na niego patrzą i kiwają z obrzydzeniem głową. Jak tylko szybko mógł posprzątał na jachcie. Sprawdził pogody i choć miało dołożyć trochę wiatru, już po południu na pełnych obrotach silnika mijał główki portu. Gonił go wstyd.
Do kolejnego portu było ponad 50 mil morskich. To ponad 10 godzin ciągłego żeglowania. Wiatr, który na mapach wyglądał na średni okazał się jednak kolejnym sztormem, który dosadnie dał mu w kość. Butelka rumu ze stolika nawigacyjnego zniknęła wyjątkowo szybko, a kiedy wieczorem wpływał do portu we krwi miał również kolejną butelkę. Teraz jednak nie miał siły na kolację. Alkohol i zmęczenie dawały się coraz bardziej we znaki. Niechlujnie zacumował jacht w pierwszym, wolnym boksie mariny i zajął się kolacją. Nie miał już jednak odwrotu. Po szybkiej kolacji na stole pojawiła się kolejna butelka rumu. Tej już jednak nie pamiętał. Odpadł zmęczony i pijany.
Kolejny ranek wyglądał podobnie, choć teraz nie miał siniaków na ramionach i krwawych ran. Nie obudził się również w kokpicie swojego jachtu a jedynie na podłodze w mesie. Obok leżała pusta butelka. Alkohol, który zapewne sam rozlał, wsiąknął mocno w drewnianą podłogę zostawiając trwałe ślady. Głowa bolała tak samo i tak samo jak wczoraj miał wyrzuty sumienia z powodu pijaństwa, które od paru dni wyprawiał.
Do południa zajęło Tomkowi sprzątanie jachtu i ogarnianie bałaganu, który sam narobił. Złapał się nawet na myśli, że nie wie, w jakim jest porcie i kiedy do niego zawinął. Na pewno także nie opłacił miejsca postojowego.
Szybko się przebrał i poleciał do bosmana aby zapłacić. Chciał tu zostać dwa dni.
Zanim jednak otworzył usta usłyszał od szefa mariny trudne słowa.
– Nie wiem ile Pan wypił, ale ledwo zmieścił się Pan w pomoście. Później było tylko lepiej, bo o mało nie wpadł Pan do wody knagując cumy. To był na serio żenujące – powiedział bosman biorąc pieniądze od Tomka.
Teraz Tomek był wściekły. Na początku na bosmana, który się do niego przyczepił o nie wiadomo co. Potem jednak uznał, że chyba powinien być wściekły na siebie samego i swoje zachowanie.
– Trzeba to zmienić – powiedział głośno sam do siebie. – Jestem już w kolejnym porcie i zamiast miło spędzać wakacje wszędzie robię sobie wstyd a każdy dzień kończę na mega kacu. Koniec.
Przez całą resztę dnia zwidział port i okolice. Zjadł dobry obiad i świetnie się bawił w kawiarni. Kiedy późnym wieczorem wracał do mariny ciągnęło go do pobliskiej tawerny ale nie dał się złamać i pomaszerował prosto na jacht. Wiedział, że nie ma już na nim żadnego alkoholu.
– O kolega z Polski. Zastanawialiśmy się, kiedy wrócisz. – przemyślenia Tomka o swoich problemach przerwał donośny okrzyk z pobliskiej żaglówki – Zapraszamy do nas. Wieczór jeszcze wczesny. Nie ma co samemu siedzieć pod pokładem.
Tomek przez chwilę wahał się stojąc już jedną nogą na pokładzie swojego jachtu. Szybko jednak wrócił na pomost i przeskoczył do sąsiadów. Jedyną myśl jaką miał to taką, że nie chce tego wieczoru spędzać sam.
Oczywiście ranek był tak samo brutalny, jak poprzednie. Nie pamiętał, jak wszedł na swój jacht i kiedy skończyli picie wódki. Pamięta jedynie, że w środku nocy ktoś ich uciszał, bo byli za głośno.
Tomek spojrzał na zegarek. Było południe. Znowu zły na siebie szybko zerwał się na równe nogi. Niestety alkohol ciągle krążył w organizmie i tak samo szybko, jak wstał, tak samo szybko wrócił na koję.
– Muszę jeszcze pospać – powiedział w myślach i ponownie zasnął.
Kiedy obudził się kolejny raz, pod pokładem było już szaro. W głowie nadal szumiało, choć już nie tak mocno jak rano. Pusty żołądek prosił o jedzenie, ale organizm na samą myśl wywoływał wymioty.
– Długo nie wytrzymałem – Tomek uśmiechnął się sam do siebie. Ogarnął jacht i wyskoczył na zakupy. – Jutro czeka mnie kolejne kilkadziesiąt mil w średniej pogodzie.
Wraz z żywnością w koszyku pojawiło się kilka butelek rumu. Oczywiście tłumaczeniem była tylko i wyłącznie chęć rozgrzania się w czasie chłodnych, sztormowych dni.
– Plan jest prosty. Wstaję o piątej rano odpalam silnik i wychodzę na redę portu. Tam stawiam żagle i z korzystnym wiatrem od rufy lecę na zachód – powiedział do siebie Tomek nalewając pół szklanki rumu. – A ten trunek tylko na lepszy sen.
Tym razem plan się udał. Parę minut po piątej rano jacht prawie bezszelestnie wysunął się z pomostu i płynąc w dół rzeki kierował się na pełne morze. Pół godziny później dźwięk silnika zastąpił delikatny wiatr i szum wody rozbijającej się o burty. Tomek włączył autopilota i zszedł pod pokład, aby zrobić śniadanie. Od paru dni myślał o porządnej jajecznicy na boczku i szczypiorku. Kiedy wrócił na pokład, pod pachą trzymał jeszcze butelkę rumu, napoczętą poprzedniego wieczora.
Pogoda sprzyjała. Z wiatru, o którym mówiły wczorajsze prognozy został tylko delikatny powiew. Słońce przebijało się już przez chmury. Tomek przyniósł na pokład ulubioną książkę i sącząc ze szklanki rum spokojnie czytał. Godzinę później wiatr trochę się wzmógł, ale nie na tyle, aby cokolwiek robić z żaglami. Tyle tylko, że skończyła się butelka z rumem i Tomek przyniósł kolejną. Smakował mu. Ciepło i gorycz alkoholu rozgrzewały ciało a procenty rozluźniały umysł i zmęczone mięśnie. Nawet nie wiedział, kiedy przysnął na chwilę na pokładzie. Na szczęście jachtem sterował autopilot a w okolicy nie było żadnych, innych statków. Tylko daleko na horyzoncie wisiała ciemna, deszczowa chmura. Kolejna butelka zniknęła po kilkudziesięciu minutach rejsu. Tomek już otępiały przez alkohol siedział za sterem, ale nie panował nad jachtem. Ten na szczęście leciał nadal swoim kursem, ale silniejszy wiatr powodował, że co jakiś czas kładł się na burtę.
Kapitan chciał zrzucić nadmiar żagli, ale nie miał siły. Każda próba kończyła się upadkiem. Zasnął. Obudził się ponownie po kilkunastu minutach, kiedy jacht dosłownie leżał na burcie, a do kokpitu wlewała się woda. Co jakiś czas fala wlewała się również do wnętrza jachtu. Tomek chciał zrzucić główny żagiel, ale zaplątane szoty nie chciały puścić. Ostatkiem sił zluzował przedni żagiel, który po chwili rozerwał się na kilka części i odleciał. Zluzowanie nic jednak nie dało i jacht nadal płynął w mocnym przechyle. W pewnym momencie autopilot przestał trzymać kurs i jacht położył się na burcie. Woda z całą siłą wlała się na pokład a kolejna fala wyrzuciła Tomka za burtę. Dopiero wtedy uprzytomnił sobie, że nie ma na sobie żadnej kamizelki i nie przywiązał się do pokładu. W ręku trzymał pustą butelkę po rumie, którą ostatkiem sił chwycił wylatując za burtę…
Ta strona używa plików cookie w celu poprawy funkcjonalnosci. Klikając Zaakceptuj, zgadzasz się na wszystkie kategorie plików cookie. Możesz jednak je dostosować klikając w Ustawienia plików cookies
Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić wrażenia podczas poruszania się po witrynie. Spośród nich pliki cookie, które są sklasyfikowane jako niezbędne, są przechowywane w przeglądarce, ponieważ są niezbędne do działania podstawowych funkcji witryny. Używamy również plików cookie stron trzecich, które pomagają nam analizować i rozumieć, w jaki sposób korzystasz z tej witryny. Te pliki cookie będą przechowywane w Twojej przeglądarce tylko za Twoją zgodą. Masz również możliwość rezygnacji z tych plików cookie. Jednak rezygnacja z niektórych z tych plików cookie może wpłynąć na wygodę przeglądania.
Funkcjonalne pliki cookie pomagają w wykonywaniu pewnych funkcji, takich jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.
Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.
Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób odwiedzający wchodzą w interakcję ze stroną internetową. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o wskaźnikach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.
Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania odwiedzającym odpowiednich reklam i kampanii marketingowych. Te pliki cookie śledzą odwiedzających w witrynach i zbierają informacje w celu dostarczania dostosowanych reklam.
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania witryny. Te pliki cookie zapewniają anonimowe działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny.